Z pamiętnika poliglotki, czyli czym się zajmuję, gdy nie ma mnie na blogu
Życie nieustannie pcha nas ku spełnianiu naszych
marzeń, a czasami zmusza do ustalenia priorytetów w zakresie ich realizacji. Chociaż
wcale nie mieliśmy ochoty na rozstanie się z dotychczasową formą aktywności (np.
pisanie na blogu lub rozwijanie innych pasji). Także w moim życiu zdarzyło się
coś podobnego… i troszeczkę niespodziewanego. Coś, co miało się pojawić w
bliżej nieokreślonej przyszłości. Decyzja, która jest odzwierciedleniem moich
zainteresowań językowych. Otóż zdecydowałam się na studia na kierunku iberystyka,
(co akurat nie jest zbyt dużym zaskoczeniem, zważywszy na to, że uwielbiam
języki romańskie). Dlatego obecnie oprócz pracy, dni wypełnia doskonalenie
języka hiszpańskiego oraz nauka związanych z nim elementów świata kultury. Z
drugiej strony brakuje mi chwil spędzonych na pisaniu bloga. Bardzo lubię
dzielić się różnymi przemyśleniami i nadal mam zamiar to robić, jeżeli tylko
czas mi na to pozwoli (a jest już po sesji zimowej, więc może to właśnie ten
moment).
Na początku mojego studenckiego życia, co
najbardziej rzuca mi się w oczy (albo, czego najbardziej doświadczam) jest
uczucie przytłoczenia ogromem informacji, które napływają do mnie z każdej
strony. Są odzwierciedleniem bogactwa kulturowego i językowego, ale i wymogiem
chwili. Pierwsze, to natłok wiadomości związanych z językiem oraz ciekawych i
inspirujących spostrzeżeń. Na które pewnie kompletnie nie zwróciłabym uwagi
przy samodzielnej nauce języka, a do pewnych trików oraz niekonwencjonalnych
sposobów wyjaśnienia kwestii problemowych nigdy bym nie dotarła. Z drugiej strony
studia filologiczne wiążą się z nauką wielu kwestii, które są tylko pośrednio
związane z językiem obcym (np. historia czy literatura).
Studia nauczyły mnie również innego
spojrzenia na języki romańskie, jako całość. Z jednej strony zajęcia
utwierdziły mnie w tym, że hiszpański oraz portugalski są do siebie podobne pod
względem słownictwa i gramatyki. Z drugiej strony, natomiast, paradoksalnie
pozwoliły mi lepiej zrozumieć język portugalski i jeszcze wyraźniej dostrzec
elementy różnicujące oba języki.
Na tym chyba kończą się te bardziej
interesujące i pozytywne aspekty. Jak w przypadku każdej sfery życia, pojawiają
się również gorsze momenty oraz chwile zwątpienia. Przy okazji studiowania okazało
się, niestety, że znajomość języka polskiego nie jest moją najlepszą stroną ;)
Szczególnie w obszarze gramatycznym. Trzeba, więc będzie przysiąść i zrobić
sobie małą powtórkę poszczególnych aspektów języka ojczystego. Ponadto, „przywarą”,
z której nie mogę się wyleczyć jest ciągłe stosowanie słownictwa portugalskiego
lub pojedynczych form gramatycznych w nim występujących, w trakcie pisania lub
mówienia w języku hiszpański. Nie mówiąc już o tym, że z perspektywy języka portugalskiego
niektóre rzeczy wydają mi w hiszpańskim nielogiczne, (ale to już tylko i
wyłącznie kwestia interpretacji, odczuć oraz preferencji).
Zastanawiając się nad przyszłością muszę
stwierdzić, że z niecierpliwością czekam na kolejne doświadczenia nauki
złożonej materii, jaką jest język obcy. Mam nadzieję, że będą to same pozytywne
i wzbogacające momenty mojego życia.
Comentários
Enviar um comentário